Powiedziałem i kiwnąłem głową na właściwy dom.
Jestem tu z nim już drugi dzień. Tęsknię za Tobą Louis. Przez te dwa dni nie było chwili żebym nie myślała o was. O Tobie, o chłopcach, o dziewczynach i o mnie. W jakie gówno wpakowałam się w przeszłości. Ale tego już nie odwrócę. Muszę żyć teraźniejszością. Nie wiem ile będę tu z nim. Nawet nie wiem czy mnie szukasz i czy Tobie mnie też brakuję. Chcę tylko powiedzieć ci jedno...
- Co tam piszesz?
Spytał Tayler wchodząc do pokoju. Przerwałam pisanie w pamiętniku i schowałam za siebie włączając telewizor.
- Nic takiego.
Odpowiedziałam.
- A co masz za plecami?
Spytał siadając obok mnie.
- Nie ważne.
- No pokaż, skarbie.
Poprosił, próbują mnie przytulic.Od razu zerwałam się z miejsca.
- Po pierwsze nie mów do mnie skarbie. Po drugie nie dotykaj mnie. I po trzecie to nie twoja sprawa.
Wyjaśniłam i udałam się na górę do sypialni. Na szczęście już nie tej w której przetrzymywał mnie pierwszej nocy. Położyłam się na wygodnym łóżku i wyciągając pamiętnik, dokończyłam list.
...wiem że to ty jesteś tym jedynym. I żałuję wszystkich swoich błędów. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś cię zobaczę. Nie wiem gdzie i kiedy. Ale mam nadzieję że tak. Że usłyszę twój głos. Znów mnie przytulisz i będziesz szeptał mi do ucha, wywołując na moim ciele ciarki. A później zaniesiesz mnie do łóżka na górę, gdy będę usypiać na twoim torsie na kanapie. Tęsknię skarbie. Tak bardzo tęsknię.
- Nicole? Idziesz ze mną na miasto?

- Daj mi 5 minut!
Krzyknęłam i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy, gdzie znajdowało się kilka ciuchów. Tay mi powiedział że kupił wczoraj kilka rzeczy dla mnie. A jak wyjedziemy do Hiszpanii to zrobi mi garderobę. Ta..te jego obiecanki. Tyle już w życiu mi obiecał i prawie nic nie spełnił. Ubrałam ciuchy i poprawiając jeszcze makijaż zeszłam na dół.
- Wyglądasz ślicznie. Jak zawsze.
Wyciągnął do mnie rękę, a ja ją złapałam.
Żeby móc uciec musiałam zgrywać tą "dobrą". Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do bliskiego miasteczka. Wysiedliśmy w samym centrum. Tay nie odstępował mnie na krok. Ciągle mnie obejmował albo trzymał za rękę. A ja nie miałam wyjścia. Musiał być posłuszna żeby zyskać całe jego zaufanie i żeby móc uciec. Po trzech godzinach załatwiania spraw weszliśmy do jednej z galerii. Blondyn zaprowadził mnie do jednego z butików. Wręczył mi do ręki 100 złotych.
- Masz i kup jakieś sobie buty, bo nie ma ich za dużo. Ja wracam za 10 minut. Lepiej nic nie kombinuj.
Syknął i odszedł wychodząc ze sklepu. To było to. Moja okazja. Miałam tylko 10 minut. Jak najszybciej podbiegłam do trampków i zmierzyłam pierwsze lepsze białe buty. Pasowały! Podbiegłam do kasy i zapłaciłam za nie mówiąc że już teraz w nich pójdę, a w reklamówkę wsadziłam moje na obcasie. Zostało mi jeszcze 70 złotych. Może starczy mi na bilet do Paryża. Czy w ogóle gdziekolwiek! Wybiegłam z butiku. I zaczęłam kierować się do wyjścia. Byłam już 5 metrów od bycia na zewnątrz kiedy poczuł szarpnięcie. Kurwa!
- Gdzie mi uciekasz skarbie?
Usłyszałam ten jego głos pełen złości.
- Jak najdalej od ciebie.
Wysyczałam.
- No to za to będzie kara.
Powiedział i łapiąc mnie mocnym uściskiem za ramie zaczął ciągnąc do samochodu. Szczerze nie bałam się go. Nigdy mnie nie uderzył. Bo wiedział że ja takimi gardzę. Uderzysz mnie razem = Widzisz mnie po raz ostatni, bo wywalę cię z domu i pójdę na policję. A że był wpakowany w to gówno z narkotykami tym bardziej nic mi nie zrobił. No...jedyne co to gdy był pod wpływem proszków zmuszał mnie do seksu, ale ja też byłam tym naćpana więc nawet nie miałam siły go odepchnąć. Podjechaliśmy pod dom, albo bardziej pod kryjówkę Taya. Przez całą drogę nie rozmawialiśmy. Od czasu spoglądałam na jego twarz. Widziałam że jest wściekły, o mocno zaciskał szczękę. Ale podobno mnie kocha, więc mam na niego haka. Przecież trzyma mnie tu z miłości. Zabawne...
Droga minęła bardzo szybko. Tayler wysiadł z samochodu i po chwili znalazł się już przyjmie. Złapał mnie za ramiona i zaczął prowadzić do domu. Zaprowadził mnie do samej sypialni i wepchnął do środka.
- Za tą ucieczkę będziesz tutaj siedzieć do jutra aniołku. Myślałaś że zostawię cię samą w tym sklepie, to było jasne że była to próba zaufania na której poległaś.
Powiedział i zamknął drzwi na klucz.
*PERSPEKTYWA LOUISA*
Razem z chłopakami byliśmy w drodze do Créteil. To 30 minut od Paryża z którego porwali Nicole, a po wiadomościach jakie się dowiedzieliśmy po drodze, wszyscy którzy widzieli czarne Honda Prelude takie które widzieliśmy na kamerze w hotelu. Za sprytny to on nie jest. Bo został uchwycony na kamerze jak wnosi na rękach dziewczynę do samochodu. Tyler może ma talent, ale w planowaniu to on jest kiepski. Po kilkunastu minutach dotarliśmy na miejsce. Podjeżdżaliśmy do kilku dzielnic, które są najmniej podejrzane, ale nic nie znaleźliśmy. Zayn wjechał samochodem z jedną dzielni na wybrzeżach miasta. Zatrzymaliśmy się na poboczu i zaczęliśmy się rozglądać. Zauważyłem starszą panią idącą z kilkoma reklamówkami. Wysiadłem z auta i podszedłem do kobiety.
- Pomogę pani.
Od kiedy stałem się taki? Czas z Nicą mnie nieźle zmienił. Wziąłem od pani reklamówki i podążyłem za nią.
- Dziękuję młodzieńcu.
Powiedziała kobieta i uśmiechnęła się.
- A wie pani może czy tu nie daleko nie mieszka wysoki blondyn z niższą dziewczyną ma takie ciemne blond włosy, niebieskie oczy..
- O tak, wiem o kogo ci chodzi..
- Louis

- Oh, to dziękuję bardzo.
Uśmiechnąłem się z wdzięcznością.
- To ja dziękuję za pomoc.
Zabrała ode mnie zakupy i przeszła przez furtkę domu. Szybko pobiegłem do chłopaków. Ci już czekali przed samochodem.
- To tutaj.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję wszystkim którzy wytrwali i wspierali mnie gdy straciłam wenę. Mam dla was wiadomość! WRÓCIŁAM!!!! Rozdziały zaczną pojawiać się ponownie pod koniec sierpnia/ początek września. Z powodu mojego wyjazdu nad morze. Więc kochani powracam do was za dwa tygodnie!!! Kocham was i dziękuję wszystkim którzy wytrzymali i nadal są! <3
Nika :)
Super :)
OdpowiedzUsuńSuper <3 I znowu ta niepewność co będzie dalej. Czemu ty mi to robisz? xd Zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńjess-and-louis-in-a-love-story.blogspot.com
Piękny. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuń