niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 27 (przedostatni)

-Podjąłem decyzję że powinniśmy stąd wyjechać.
-Ale jak to wyjechać?
-Po prostu.  Najlepiej gdzieś za granicę. Może Hiszpanii, Włochy albo nawet New York? 
-Jak ty to sobie wyobrażasz zostawimy chłopaków, dziewczyny. Ty zostawisz wznowienie kariery,  ja zostawię ponownie taniec i oboje wyjedziemy zostawiając tu wszystko i wszystkich.
-Nicole, ja chcę tylko twojego bezpieczeństwa. -Nie, Louis. Ja tego nie chcę.  Powinno cie też obchodzić moje zdanie na ten temat.
-Ni ja już podjąłem decyzję.  Zastanów się i daj mi znać. Wyjeżdżam za tydzień.
Zostawił mnie w kuchni i wyszedł.  Co on w ogóle robi? Dopiero co uwolniłam się od swojego byłego, a on już planuje wyjazd, dopiero co wróciłam do Doncaster. Chcę trochę odpocząć. I co to ma znaczyć 'wyjeżdżam za tydzień', czyli jak ja nie pojadę on poleci sam beze mnie?  To ma być taka wielka miłość? Chcę dla NAS jak najlepiej,  ale wyjeżdża za tydzień?  Czy on w ogóle myśli i mówi czy najpierw mówi a potem myśli?  Nie mam na to wszystko siły.  Zjadłam przygotowane wcześniej kromki i wróciłam do sypialni.  Położyłam się wygodnie i włączyłam TV.  Może będzie tam coś ciekawego...



*Perspektywa Nialla*
-Że co?! Stary, ty chyba nie mówisz na poważnie?
-Owszem mówię.  Chcę stąd wyjechać. Zacząć życie od nowa.
-Z nią czy bez?
Spytałem przyjaciela mrużąc oczy.
-Bardzo bym chciał z nią wyjechać,  ale jeżeli nie będzie chcieć to zaakceptuje to.
Zwierzył się.
-Ty chyba serio tak nie myślisz?  Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy na temat waszego związku.
-Oh Niall, to było wczoraj.  W czasie podróży do Doncaster z Francji miałem dużo czasu na przemyślenia.
-Nie jest do tego przekonany.
Louis bie zdążył mi odpowiedzieć bo naszą rozmowę przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu.
- Justin Bieber?
Zaśmiał się Lou.
- Odpczep się.
Syknąłem i spojrzałem na ekran komórki.
-Nicole.
-Daj na głośno mówiący.
Powiedział Louis.
- No chyba nie.
Odebrałem telefon i wyszedłem z kuchni.


*Perspektywa Louisa*
No i co ja mam teraz zrobić?! Kocham ją,  kurwa cholernie ją kocham, ale muszę wyjechać.  Jeśli jej powiem dlaczego wtedy od razu się zgodzi. Ni zawsze chciała abym był szczęśliwy,  ale wtedy ona nie będzie szczęśliwa. Musi zdecydować,  a ja muszę się z tym pogodzić. Ale będę tak cholernie za nią tęsknił jeśli się nie zgodzi. Ale przecież za kilka lat wrócę i może znów będzie wszystko jak dawniej? A w tym czasie Niall, chłopcy i dziewczyny się nią zajmą.... Nie, Louis myśl o tych dobrych rzeczach.  Zastanowi się,  zgodzi i wyjedziemy razem zaczynając nowy rozdział życia,  ale znowu jeśli wyjedzie to zabiorę jej szansę powrotu na scenę....Jezu już nie wiem co mam zrobić.  Dlaczego to wszystko przydarza się zawsze mnie?! Jestem takim cholernym dupkiem że....
- Tak. Yhym, zaraz będę.
Moje rozmyślania przerwał Niall, który wszedł do kuchni kończąc rozmowę.  Nawet już zapomniałem że z nią rozmawiał.
- Co jest?
Spytałem przyjaciela.
-Nicole do mnie zadzwoniła i wyjaśniła całą sytuację,  mówiła żeby przyjechał bo musi pogadać,  a ty zostań tu i jeszcze raz się nad tym zastanów. 
Wziął kluczyki i wyszedł z domu,  a ja znów zostałem sam z moimi myślami.


*Perspektywa Nicole*
Po rozmowie z Niallem i trzech kolejnych godzin, zjedzenia porcji lodów i jeszcze kolejnej godziny przemyśleń. Podjęłam decyzję. Wybrałam tak dobrze znany mi numer. Po 15 minutach zeszłam na dół na dźwięk dzwonka.  Otworzyłam drzwi.  Stał oparty o framuge drzwi, a jego twarz idealnie została dopasowana do tej nocy, gdy całą rozjaśniał mu ksiezyc. Wpuściłam go i skierowaliśmy się do salonu.  Spokojnie usiedliśmy. Nie wiedziałam jak mam zacząć więc chłopak przerwał ciszę.
-Jaka jest twoja decyzja?
Wypuściłam głośno powietrze i zaczęłam.
-Naprawdę długo mi to zajęło i postanowiłam że...
------------------------------------------------------
No kochani jak myślicie, jaką decyzję podejmie Nicole?
Co do tytułu (przedostatni) chodzi mi tu bardziej że jest to przedostatnia część tego opowiadania.  I teraz wasza rola w tym aby tu w komentarzach oraz pod kolejnym ostatnim rozdziałem napisać mi czy chcecie tego kontynuację?  Bardzo zależy mi na waszej opinii.  Czekam na komentarze :)
Do kolejnego ;*

czwartek, 11 grudnia 2014

Rozdział 26

- Okej, okej.  Mam dla was świetną sprawę.
- W co się znowu wpakowałeś?
- Powiedzmy że moja dziewczyna się wpakowała.
- Tomlinson?
Opowiedziałem mu całą sytuację,  która miała miejsce kilka dni temu.  Powiadomił policję francuską i po niecałej pół godziny przyjechali. Wspólnie opracowaliśmy jeszcze jeden plan. Plan B. Ale pierwszy miał 90% szansy się udać.  Spojrzałem na zegarek.  15:50. Dostaliśmy sygnał o czarnej furgonetce jadącej w naszą stronę.
- Poradzisz sobie?
Podszedł do mnie Niall.

- Tak a ty?
Wypuściłem powietrze.
- Też.  Muszę przyznać że nie dawałem na twój związek nawet 10% szans. Ale ona jest inna, widać jak cię zmieniła.  Nareszcie powrócił ten Louis, którego poznałem w Londynie. 
- Cieszę się, że mi pomogłeś.
Przybiliśmy sobie piątkę i każdy poszedł w ustalone miejsce. Podejrzane auto zaparkowało przy wynajętym domu. Ustawiłem się na swoją pozycję i spojrzałem w tył.  Wszyscy gotowi. Z samochodu wysiadł wysoki mężczyzna.  Miał twarz zasłoniętą chustą, ale i tak go rozpoznałem. Kiedyś bywałem u niego w burdelu i załatwialiśmy razem interesy. To już wiadomo skąd przywozi te bezbronne dziewczyny do Londynu.  Wyciągnął telefon i dał sygnał po czym z domu wyłonił się Tayler.
- Gdzie ona jest?
Spytał.
- Zaraz przyjdzie.
Uśmiechnął się Tay i cofnął się trzy kroki do domu. Po minucie wyszedł z niego prowadząc za rękę moją Nicole.  Jak to brzmi - moja Nicola. Chyba po raz pierwszy użyłem tego określenia.  Podoba mi się.  Louis wróć na ziemię!
- Niezła jest. Ile chcesz?
- Nie jestem nic warta.
Pysknęła Nicole. Za to ją kochałem.
- W dodatku bezczelna.  Dam za nią dwa razy więcej.
- Chcę 150 tysięcy.
Odrzekł Tayler.
- Nie jestem na sprzedaż.
Burknęła. Mimowolnie podniosłem kącik ust.
- Od teraz już jesteś kochanie.
Powiedział alfons i 'przejął' dziewczynę.  Teraz moja kolej.
- Cześć James. Witaj Nicole. Jak miło Cię widzieć Tayler.
Powiedziałem idąc w ich stronę.  Widziałem uśmiech na twarzy dziewczyny,  ale musiałem to zignorować i działać według planu.
- Co tu robisz Tomlinson?  Chyba nie mamy żadnych interesów?
- Owszem mamy. Tak się składa że twoją nową zdobyczą jest moja dziewczyna,  więc może lepiej kwotę ustalimy ze mną.
- Stul pysk.
Krzyknął Tay.
- Czyli ty wziąłeś jego dziewczynę, chcą wziąść całą kasę dla siebie. No nieźle.
- Dlatego przyjechałem tu i mam zamiar odebrać swoją część.
Kontynuowałem.
- Ile chcesz?
Spytał James.
- Jeżeli tak ci się ona podoba to chcę za nią 500 tysięcy. 
- Chyba żartujesz?
Zaśmiał się 'kupiec'.
- Skąd ten pomysł?  Jeśli chcesz żeby twój biznes zbankrutował możesz mi ją oddać i zapomnimy o sprawie.
- Dam 300 tysięcy.
- 500 albo dziewczyna trafia z powrotem do mnie.
- A co z moją działką?
Spytał Tyler.
- Niech ci będzie.  300.000 dla mnie a 200.000 dla ciebie. To jak James?
Zgodź się bo inaczej nasz plan nie wypali.
- Zgoda.
Odpowiedział.
- Louis kurwa gdzie ty jesteś?
Usłyszałem głos Nialla z tyłu.  Zaczynamy część drugą. 
- Czego chcesz? Załatwiamy interesy.
Spytałem i odwróciłem się w jego stronę. 
- O Nicole jak miło Cię widzieć.  Jakie interesy ?
- Nie twoja sprawa Horan.
- Pan James zapłaci nam jeżeli oddamy mu Nice.
- Wchodzę w to. Dzięki mnie ją poznałeś.  Chcę 250 tysięcy.
Niall zwrócił się w stronę Jamesa.
- To jest już przesada. Mam dać 750 tysięcy za zwykłą dziwkę. Brać ją i nie pokazywać mi się na oczy.
Krzyknął i zaczął kierować się w stronę samochodu.
- Gotowe! 
Krzyknąłem z Niallem i pobiegliśmy w stronę Taya i Nicole. Niall odetchnął go od dziewczyny, a ja od razu wziąłem ją na ręce i zaczęłem biec z nią fo samochodu. Liam pomógł mi z Nicole a reszta pobiegła do blondynów. Za to francuska policja zaczęła ścigać 'biznesmena'. Usiadłem na tylnych siedzeniach z dziewczyną i mocno przytuliłem ją do siebie.  Teraz jest już moja.
*Perspektywa Nicole*
Wszystko działało się tak szybko.  Skąd wiedzieli?  Przekup, ucieczka. Nagle znalazłam się w samochodzie a Lou, mój Louis przytulał mnie do swojej klatki. Poczuł jak się trzęsę bo odkrył mnie kocem. Przez całą drogę nie mówiliśmy nic do siebie.  Chciałam tylko wrócić do domu. Po kilkunastu minutach zasnęłam w jego objęciach. 
- Wstawaj księżniczko.
Usłyszałam szept do ucha.
- Gdzie jesteśmy?
Spytałam.
- W Doncaster.  Chodź.
Tommo wyszedł z samochodu i podał mi rękę.  Pomógł wejść mi do domu i zaprowadził na górę.
- Wrócę za 30 minut skarbie.
Powiedział i zostawił mnie w pokoju. Rozumiałam nie chciał się narzucać po tym ile przeszłam przez ostatni tydzień.  Wstałam i skierowałam się do łazienki.  Byłam cała spocona, a niewygodne ciuchy kleiły się do mnie. Po kąpieli znalazłam w szafie za dużą bluzkę bruneta i ubrałam ją. Położyłam się na łóżku i włączyłam TV. Byłam za bardzo zmęczona żeby oglądać więc usunełam.



- Nicole. Chodź na dół.
Usłyszałam krzyk Louisa z dołu.  Chciałam go wreszcie przytulić.  Zbiegłam na dół i zobaczyłam chłopaka stojącego w kuchni.  Od razu wpadłam muw ramiona.  Staliśmy tak kilka minut. Tak bardzo brakowało mi jego ciepła. 
- Nicole musimy porozmawiać.
Chwycił mnie za ramiona i odsunął od siebie.
- Podjąłem decyzję że powinniśmy stąd wyjechać...
------------------------------------
Przepraszam że taki opóźniony ale jakoś teraz dostałam natchnienia na ten rozdział.  Mam kompletnie mętlik w głowie czy pisać jeszcze rozdziały czy zakończyć bloga epitologiem? Może wy mi doradźcie?  Do następnego ;*