~Hej skarbie, wstałaś już?
Z drugiej strony telefonu usłyszałam Nialla. Był obecnie w Hiszpanii u swoich znajomych.
~No pewnie! Właśnie skończyłam sprzątać. A jak tam u ciebie?
~Wspaniale. Szkoda że nie pojechałaś ze mną. Gorąc nie do wytrzymania. ~Spokojnie, gdy tylko Meg* wyzdrowieje i dadzą mi wolne możemy jechać nawet w kosmos.
~ Ciekawy pomysł.
Oboje się zaśmialismy.
~Dobra kochanie ja lecę. Kocham cię gwiazdeczko.
~Ja ciebie też kotku. Odłożyłam telefon na stolik i rozmyślając nad naszą rozmową zaczęłam kierować się w stronę kuchni. Zawsze gdy słyszałam od niego słowo 'gwiazdeczko' jak mnie nazywał, moje 'motylki' w brzuchu aż wirowały dookoła. Podeszłam do szafy, a bardziej garderoby. Po roku bycia z Ni zamieszkałam u niego. Wybrał białą koszulkę z napisem i czarne leginsy. Weszłam do łazienki gdzie nałożyłam make up i wyprostowałam włosy. Założyłam białe conversy i wyszłam. Zamknęła drzwi i udałam się do sklepu.
Po ponad pół godziny z dwoma reklamówkami w rękach wyszłam z supermarketu. Otworzyłam bagażnik i wsadziłam zakupy kiedy usłyszałam dzwonek telefonu.
~Hej Nici! Wpadniesz do mnie na chwilę?
~Jasne kochana. Właśnie wracam z zakupów, będę za 20 minut.
~To świetnie! Czekam.
Otworzyłam drzwi auta i wsiadłam za kierownicę. Odpaliłam i włączyłam radio na full. Uchyliłam szyby i pojechałam w stronę przyjaciółki.
-Hej Claudia. To o co chodzi?
Spytałam kiedy już razem z przyjaciółką weszliśmy do salonu.
-Musisz mi pomóc wybrać sukienkę.
-Sukienkę? Gdzie się dziś wybierasz?
-Mam dziś pierwszą rocznicę ślubu, nie pamiętasz?
-A no tak! Jejku, całkowicie zapomniałam.
Jak mogłam zapomnieć dzień w którym moja najlepsza przyjaciółka stała przed ołtarzem razem z najlepszym przyjacielem mojego chłopaka.
-Spokojnie. Harry wyszedł gdzieś rano i napisał tylko że wróci o 4 p.m. i mam być już gotowa na wyjście. -Ale słodko. Dobra to zaczynamy!
Po dwóch godzinach wreszcie wybrałyśmy odpowiednią czerwoną sukienkę z koronką. Do tego czarne szpilki i dodatki. Kolejną godzinę straciłyśmy na przygotowanie Claudii na randkę. Po skończeniu mogłyśmy chwile odetchnąć. Spojrzałam na zegarek była 15:50 co oznaczało że Styles zaraz wróci. Zabrałam torebkę i żegnając się z przyjaciółką opuściłam ich dom. Po godzinie 16:00 wróciłam do siebie i mogłam w spokoju przyrządzić coś do jedzenia i pooglądać film.
Wyszłem na zewnątrz. Słońce tego dnia było nie do wytrzymania. Od trzech lat co jakiś czas wyjeżdżam do Hiszpanii, akurat kiedy Nici musi pracować aby się z nim spotkać. Szedłem ulicą rozglądając się po otoczeniu. Tak dobrze to znałem. Byłem już tu nie raz. Mogłem chodzić tędy z zamkniętymi oczami. Wszedłem na stadion i usiadłem na jednym z miejsc na trybunach. Właśnie zaczął trening. Spojrzał w moją stronę. Zauważył mnie. Był zdziwiony, ja w sumie też, myślałem i on z resztą też że przyjadę gdzieś za miesiąc. Po ponad dwóch godzinach patrzenia się na piłkarzy, wreszcie skończyli trening. Zeszłem z trybun i wszedłem do szatni zawodników.
-Stary co ty tu robisz?!
-Miłe powitanie, Lou.
Przytuliłem chłopaka i wskazując głową na drzwi oznajmiłem mu że będę czekał na zewnątrz. Nie minęło nie całe 20 minut a chłopak pojawił się w drzwiach głównych prowadzących do wyjścia.
-Co tam słychać?
-Wszystko w porządku, gram jutro mecz, wpadniesz?
-Jasne! Idziemy po rzeczy?
-Taa, chodź.
Oboje poszliśmy do mojego hotelu zabrać rzeczy i wymeldować się. Po czym udaliśmy się do domu Tomlinsona.
-To jak po zwycięstwie stawiasz mi piwo?
-A nie wystarczyło ci miejsce VIP na trybunach...?
-Przecież i tak bym je miał.
Oboje się zaśmialismy.
-To co bar czy piwko w domu?
-Jestem za domem bo Derby dziś grają.
Zaśmiałem się.
-Myślałem że uwielbiasz moją drużynę.
-Ta uwielbiam, ale kocham Derby!
Otworzyłem drzwi dk samochodu. Brunet wpakował swoje rzeczy z tyłu, po czym mogliśmy odjechać.
Siedziałam w domu, mając zamiar odpocząć po dniu pełnym pracy. Niall nie dzwonił ani nie pisał, pewnie przez mecz o którym mi wczoraj powiedział. Upiłam łyk ciepłego kakao zrobionego wcześniej i okryłam się szczelnie kocem. Jednak ktoś przerwał ki to dzwonkiem do drzwi. Wstałam i otworzyłam.
-Przepraszam, czy pani to Nicole Rosse?
-Tak, w czym mogę ci pomóc?
-To dla pani.
Podał mi czerwoną kopertę i uciekł. Próbowałam za nim krzyknąć, ale był już za daleko. Wróciłam do domu i usiadłam na kanapie. Powoli otworzyłam zaklejoną kopertę i wyciągnęłam zawartość. Były tam zdjęcia. Spojrzałam na jedno z nich i dopadł mnie szok.
*Meg - koleżanka z pracy Nicole.